sobota, 11 listopada 2017

TOP 5 miękkich okładek w mojej biblioteczce

Cześć! Dzisiaj chciałabym Wam pokazać najpiękniejsze miękkie okładki książek w mojej biblioteczce. Pierwsza część serii postów TOP 5 cieszyła się dużym powodzeniem. Mogliście również głosować na Waszym zdaniem najładniejszą twardą oprawę książki spośród pięciu wytypowanych przeze mnie. Bezkonkurencyjnym zwycięzcą w ankiecie okazał się pierwszy tom "Kronik Jaaru" Adama Fabera, do którego okładkę zaprojektowała Julia Boniecka (Tojko). W tym poście również umieszczę ankietę, żebyście mogli typować swoich ulubieńców ;) A teraz zapraszam Was do zobaczenia jak prezentuje się moje TOP 5 miękkich okładek!

5. "Czerwona Królowa"
Victoria Aveyard
Wydawnictwo: Otwarte

4. "Zdrajca Tronu"
Alwyn Hamilton
Wydawnictwo: Czwarta Strona

3. "It Ends with Us"
Colleen Hoover
Wydawnictwo: Otwarte

2. "Światło, które utraciliśmy"
Jill Santopolo
Wydawnictwo: Otwarte

1. "Król Kier"
Aleksandra Polak
Wydawnictwo: Czwarta Strona

A która okładka najbardziej Wam się spodobała? :)

wtorek, 7 listopada 2017

PRZEDPREMIEROWO "Ciemna strona" - Tarryn Fisher"

Do tej pory nie miałam przyjemności zapoznania się z twórczością Tarryn Fisher, dlatego gdy zobaczyłam, że będzie miała premiera jej nowa powieść, postanowiłam sprawdzić, czemu wszyscy zachwycają się książkami tej autorki. Już sam opis "Ciemnej strony" bardzo mnie zaintrygował chociaż miałam wrażenie, że z podobnymi spotkałam się także w innych thrillerach. Nie bójcie się jednak, Tarryn Fisher nie powiela żadnych dobrze znanych Nam schematów i funduje czytelnikowi prawdziwą jazdę bez trzymanki!


W dniu swoich trzydziestych trzecich urodzin popularna pisarka Senna Richards budzi się uwięziona w obcym domu. Została porwana, ale nie wie przez kogo ani dlaczego. Szybko staje się jasne, że jeśli chce odzyskać wolność, powinna dokładnie przyjrzeć się swojej przeszłości i odczytać pozostawione wskazówki. Jednak przeszłość skrywa mroczne tajemnice… Kobieta uświadamia sobie, że to gra. Wyrafinowana i niebezpieczna. I że tylko prawda może przynieść wyzwolenie...


Moja miłość do thrillerów i kryminałów nie słabnie, jednak wymagania z książki na książkę rosną, dlatego coraz ciężej wywołać we mnie emocje i sprawić, że dana powieść na długo zapadnie mi w pamięci. Tarryn Fisher udało się tego dokonać. Mroczny, hipnotyzujący, skłaniający do przemyśleń - tak w skrócie można opisać najnowszy thriller tej autorki. Jednak podobnie jak Fisher nie zamierzam iść na łatwiznę i chcę rozłożyć "Ciemną stronę" na czynniki pierwsze. 


Wydawać by się mogło, że fabuła gra w tej książce pierwsze skrzypce. Nic bardziej mylnego. Jeśli znacie twórczość tej autorki, to pewnie wiecie, że skupia się ona głównie na wątku psychologicznym, gdyż sama ukończyła ten kierunek na studiach i muszę przyznać, że naprawdę zna się na rzeczy. Przede wszystkim wie jak uzyskać zainteresowanie czytelnika, wejść w jego umysł i zakorzenić w nim napisaną przez siebie historię. Gwarantuję, że po lekturze jeszcze przez długi czas będziecie rozmyślać o tym, co chciała przekazać Wam pisarka. Autorka wymaga od czytelnika pełnego skupienia się na książce, wejścia w jej świat, wczucia się w sposób myślenia bohaterów, a przede wszystkim użycia również własnych szarych komórek, gdyż nic tutaj nie jest podane na tacy. Powieść należy czytać między słowami, a kluczową rolę grają w niej pojedyncze, ukryte w zdaniach, wyrazy, dzięki którym będzie Nam łatwiej zinterpretować "Ciemną stronę". Jednym słowem, żeby naprawdę zrozumieć sens i przesłanie tej książki, musicie całkowicie oddać się w ręce autorki i dać się poprowadzić przez najciemniejsze zakamarki życia bohaterów (a może i własnego życia?). Jestem pewna, że czytając ją kolejny raz, za każdym razem będziemy rozumieć pewne kwestie inaczej i wyciągać inne wnioski. 


Akcja, mimo że nie pędzi w zawrotnym tempie, to rozwija się na tyle szybko, żebyśmy nie stracili nią zainteresowania. Tarryn naprawdę mistrzowsko opisała dom, gdzie została uwięziona Senna. Skupiła się na najdrobniejszych szczegółach tak, aby czytelnik nie tylko odczuwał emocje targające główną bohaterką, ale także mógł poczuć jakby sam był więźniem opuszczonego budynku na Alasce. Książkę czyta się bardzo szybko, nim się zorientowałam przewracałam już ostatnią stronę. Dzięki wielu retrospekcjom jesteśmy w stanie poznać bohaterów od podszewki i zrozumieć, co popychało ich do podejmowania niektórych życiowych decyzji. Co więcej jest to doskonałe urozmaicenie powieści, sprawia, że historia Senny nie nudzi Nam się, chcemy poznać ją najlepiej jak to tylko możliwe. Chociaż muszę przyznać, że samej bohaterki nie da się polubić, niejednokrotnie jej wybory wydawały mi się irracjonalne i pozbawione sensu. Jestem jednak w stanie zrozumieć, że każdy niesie ze sobą bagaż doświadczeń, który sprawia, że niektóre rzeczy postrzegamy na swój własny, unikatowy sposób i nikt nie jest w stanie zmusić Nas do innego patrzenia na świat.


Polecam wszystkim, szczególnie tym, którzy lubią zagłębiać się w działanie ludzkiego umysłu, rozwiązywać mroczne tajemnice oraz czytać nieoczywiste, niebanalne i wymagające myślenia książki. Ja na pewno sięgnę po kolejne thrillery Tarryn Fisher, mam nadzieję, że zaskoczą mnie równie pozytywnie jak "Mroczna strona" i nie dadzą o sobie długo zapomnieć.

Za egzemplarz recenzencki dziękuję:

sobota, 4 listopada 2017

Czytelnicze podsumowanie października 2017

Hej! We wrześniu miałam straszny zastój czytelniczy i udało mi się przeczytać w całości tylko jedną książkę. A jak wyglądała moja przygoda z książkami w październiku? Zdecydowanie lepiej :D Miniony miesiąc obfitował w wiele nowości, na które czekałam od bardzo dawna, a co za tym idzie bardzo chciałam je przeczytać. I tym sposobem w październiku udało mi się pochłonąć aż 8 książek, co jak na mnie jest mega dobrym wynikiem. A oto perełki, które towarzyszyły mi w październikowe chłodne wieczory:

  • "It Ends with Us" Colleen Hoover - 10/10 (recenzja)
  • "Król Kier" Aleksandry Polak - 5/10 (recenzja)
  • "Rozgrywka" J. Sterling - 6/10 (recenzja)
  • "Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć. Oryginalny scenariusz" J. K. Rowling - 8/10
  • "The Call. Wezwanie" Peadar'a O'Guilin'a - 8/10 (recenzja wkrótce)
  • "Żniwiarz. Czerwone Słońce" Pauliny Hendel - 8/10 (recenzja)
  • "Ciemna strona" Tarryn Fisher - 9/10 (recenzja wkrótce)
  • "Reguła nr 1" Marty Guzowskiej - 4/10 (recenzja)

Książką, które wzbudziła we mnie największe emocje i która na zawsze zapadnie w mojej pamięci, to "It Ends with Us" Colleen Hoover. Moim zdaniem to najlepsza powieść tej autorki, którą każdy powinien przeczytać. Kolejną świetną książką przeczytaną w październiku był nowy thriller Tarryn Fisher, było to moje pierwsze spotkanie z tą Panią, ale na pewno nie ostatnie! Bardzo podobały mi się też książki od Wydawnictwa Czwarta Strona, czyli drugi tom "Żniwiarza" oraz pierwsza część "The Call" - już nie mogę się doczekać kontynuacji tych serii. Czytelniczym rozczarowaniem okazała się natomiast "Reguła nr 1" polskiej pisarki Marty Guzowskiej, był to drugi tom cyklu o pani archeolog Simonie Brenner, jednak po kolejne na pewno nie zamierzam sięgać. Jedną z gorszych lektur był także "Król Kier" debiutującej Aleksandry Polak, mimo to jestem ciekawa co pokaże Nam młodziutka autorka w kolejnych częściach trylogii o Circus Lumos. Szczegółowe opinie możecie przeczytać w innych postach na blogu, wystarczy kliknąć w link :)

W październiku miałam urodziny, więc moją biblioteczkę zasiliło sporo nowych tytułów (klikając w link przejdziecie do bookhaulu urodzinowego). Oprócz książek, które sama sobie kupiłam, dotarło do mnie także kilka egzemplarzy recenzenckich ("Kroniki Jaaru. Czarny Amulet", "Rozgrywka", "Ciemna strona", "Światło", "13 powodów" oraz "Król Kier") oraz dwie pozycje w języku angielskim: "Without Merit" Colleen Hoover" oraz "Harry Potter and the Philosopher's Stone" w wersji z Gryffindoru. Dzisiaj odbieram również przesyłkę z "Too late" CoHo. :D


Jeżeli chodzi o moje plany czytelnicze na listopad, to zaczynam powoli wygrzebywać się ze stosiku książek od wydawnictw, więc zamierzam wreszcie zabrać się za lektury, na które mam ochotę już od dłuższego czasu. Na mojej liście do przeczytania znajdują się:
  • "Światło" Jaya Ashera
  • "13 powodów" Jaya Ashera
  • "Kroniki Jaaru. Czarny Amulet" Adama Fabera
  • "Inwigilacja" Remigiusza Mroza
  • "Without Merit" Colleen Hoover
  • "Dziewczyna z Brooklynu" Guillaume Musso
  • "Historia Pszczół" Mai Lunde
  • "Zaginiony Symbol" Dana Browna
Jestem bardzo ciekawa, ile książek z tej listy uda mi się przeczytać i czy nie postawiłam sobie za wysoko poprzeczki. 


Jak wyglądał Wasz październik pod względem czytelniczym? Ile książek udało się Wam przeczytać? :)

czwartek, 2 listopada 2017

"Król Kier" - Aleksandra Polak

Często wspominam o tym, że lubię czytać książki polskich autorów, szczególnie jeśli są to debiuty. Wtedy jestem w stanie przymknąć oko na kilka niedociągnięć i zrozumieć, że każdy kiedyś zaczynał od zera i trzeba dać szansę początkującym osobom próbującym zaistnieć na polskim rynku wydawniczym (co wbrew pozorom wcale nie jest takie łatwe!). Już sama okładka "Króla Kier" przyciąga uwagę czytelnika, sprawia, że chce on sprawdzić, co kryje się na kartach tej powieści. Tak było i ze mną. Jak na prawdziwą okładkową srokę przystało, kiedy zobaczyłam oprawę debiutanckiej książki Aleksandry Polak, wiedziałam, że muszę ją mieć. Po przeczytaniu opisu tylko utwierdziłam się w tym przekonaniu. A jak przebiegło moje pierwsze spotkanie z twórczością młodej polskiej pisarki? Zapraszam na recenzję.


Alicja jest zwyczajną dziewczyną, nie należy do szkolnej elity, nie wyróżnia się niczym szczególnym na tle rówieśników. Poznajemy ją, gdy jest w ostatniej klasie liceum i trwają przygotowania do studniówki. Kilka dni przed jednym z najważniejszych wydarzeń w życiu maturzystów, Alicja przestaje dogadywać się ze swoim chłopakiem Maksem. Najlepsza przyjaciółka dziewczyny postanawia zainterweniować i zabiera Alę do cyrku, aby ta chociaż na chwilę zapomniała o swoich problemach. Bohaterka poznaje tam tajemniczego chłopaka Hadriana, który jak się później okaże, wywróci jej życie do góry nogami...


Długo zastanawiałam się, co napisać na temat "Króla Kier". Nie potrafię jasno powiedzieć, czy książka mi się podobała, czy też nie, mam co do niej bardzo mieszane uczucia. Ma sporo zalet, ale niestety tyle samo wad. Zacznijmy jednak od początku. Po okładce, tytule oraz opisie książki wydawać by się mogło, że będzie ona powieścią fantastyczną, w której główną rolę będzie grał cyrk. Muszę Was jednak wyprowadzić z błędu. Mimo że magia pojawia się w "Królu Kier", to dzieje się to dopiero około dwusetnej strony, jednak z cyrkiem nie ma ona za wiele wspólnego - jedynie grupa uzdolnionych magicznie osób nazywa się Circus Lumos. Przez pierwszą połowę ksiązki autorka skupia się tylko i wyłącznie na wątku miłosnym i problemach sercowych Alicji, która boryka się między wyborem jednego z dwóch kandydatów na chłopaka. Kiedy wreszcie udaje jej się podjąć decyzję, to do świata naszej bohaterki z impetem wpada magia. Muszę przyznać, że miałam problem z przestawieniem się z typowej powieści Young Adult na książkę z gatunku fantastyki. Myślę, że jakby oddzielić obie części kreską i dopisać każdej z nich brakującą połowę, to powstałyby dwie bardzo dobre książki. Połączenie, które zastosowała Aleksandra Polak wprowadziło do "Króla Kier" niepotrzebny chaos oraz wywołało we mnie mieszane uczucia.


Co do bohaterów, to są oni niestety bardzo schematyczni. Kiedy poznawałam losy Alicji, jej rozterki sercowe oraz problemy, to w tyle głowy miałam cały czas postać Belli ze "Zmierzchu", a także Clary Fray z "Darów Anioła". Hadrian to typowy rycerz na białym koniu, idealny, nieskazitelny, każda kobieta marzy o takim mężczyźnie - szkoda tylko, że tacy żyją tylko w książkach. A Maks to bohater "zapchaj dziurę" - w końcu na trójkąt miłosny muszą składać się trzy osoby.

Niestety podczas lektury można zauważyć niedoświadczenie autorki oraz Jej niewyćwiczony warsztat. Z bólem serca muszę stwierdzić, że Aleksandra Polak miała naprawdę dobry i kreatywny pomysł na świetną powieść, jednak gorzej poszło Jej z wykonaniem. Niektórym pewnie będą przeszkadzać liczne powtórzenia, bardzo prosty język oraz urywanie wątków w najciekawszych momentach, ja jednak przymknęłam na to oko i wierzę, że z tomu na tom będę zauważać zmianę, jaka zajdzie w stylu oraz warsztacie pisania autorki. Mimo wszystkich niedociągnięć książkę czytało mi się szybko i przyjemnie, chociaż były takie momenty, przez które ciężko było mi przebrnąć.


Po przeczytaniu "Króla Kier" mam mieszane uczucia, jednak nie skreślam jeszcze młodej, debiutującej na polskim rynku wydawniczym autorki. Jestem bardzo ciekawa, co pokaże w następnym tomie, jak rozwinie się Jej warsztat, styl oraz jak rozegra się dalej wątek magiczny. Mam nadzieję, że problemy miłosne zejdą na drugi plan i będziemy mogli cieszyć się tym, czego oczekujemy od tej serii, czyli magią w najczystszym wydaniu!

Jeśli lubicie dawać szansę debiutującym autorom, to koniecznie musicie sięgnąć po "Króla Kier" i wyrobić sobie własną opinię. Nie oczekujcie jednak powieści z efektem wow, podejdźcie do niej na luzie, a może miło się zaskoczycie ;)

Za egzemplarz recenzencki dziękuję: