Kiedy zobaczyłam, że słowa Stephena Kinga są umieszczone na okładce "Ocalałych" i nazywa on tę książkę najlepszym thrillerem 2017 roku, to od razu pomyślałam, że muszę ją przeczytać. Dzięki uprzejmości Wydawnictwa Otwartego miałam okazję sięgnąć po tę powieść przedpremierowo. Niestety, z tego co widziałam, premiera została przesunięta dopiero na luty 2018 roku, ale już teraz możecie się dowiedzieć, czy warto na nią czekać.
Quincy, Lisa i Samantha to trzy wyjątkowe kobiety. Stały się sławne ze względu na tragiczne wydarzenia, które je spotkały. To właśnie im jako jedynym udało się przeżyć masowe rzezie, podczas gdy wszyscy inni wokół zginęli. Ludzie biorą je na języki, niektórzy podziwiają za to, że uszły z życiem, inni natomiast życzą im śmierci. Jak ciężko jest być "Ocalałą" wiedzą tylko one same. Quincy, mimo ogromnych starań, nie jest w stanie zapomnieć tragicznej nocy w Pine Cottage. Dziewczyna żyje z dnia na dzień, prowadzi kulinarnego bloga i ma bardzo kochającego chłopaka, jednak nigdy nie wymawia imienia człowieka odpowiedzialnego za masakrę w Pine Cottage, a każdej doby łyka po kilka tabletek xanaxu popijanego sokiem winogronowym, aby wymazać z pamięci straszliwe wspomnienia. Kiedy myśli, że wszystko jest na najlepszej drodze do zapomnienia o najgorszej nocy w jej życiu, do drzwi puka przeszłość. Okazuje się, że jedna z Ocalałych rzekomo popełniła samobójstwo, a druga po prawie dziesięciu latach odnalazła Quincy w celu podzielenia się swoimi traumatycznymi przeżyciami. Kobieta na własną rękę rozpoczyna śledztwo dotyczące śmierci Lisy, nie pomaga jej w tym jednak Samantha, która ma na Quincy bardzo destrukcyjny wpływ. Właśnie w tej chwili ułożony świat dziewczyny wywraca się do góry nogami. A prawda, którą odkryje, może zaskoczyć nawet ją samą.
Po mocno przeciętnej "Lokatorce" sceptycznie podeszłam do lektury "Ocalałych", bałam się, że podobnie jak w przypadku książki JP Delaney, i tym razem się zawiodę. Moje obawy na szczęście się nie sprawdziły, za to słowa Stephena Kinga jak najbardziej.
Pierwszą rzeczą, na którą pragnę zwrócić uwagę, jest pomysł na fabułę. Autorka przedstawiła Nam coś nowego, świeżego. Pokazała dramat z perspektywy osób, którym udało się ujść z życiem, czego do tej pory nie spotkałam w żadnym thrillerze. Zastanawialiście się kiedyś, jak to jest być jedynym człowiekiem, który przeżył masową tragedię? Jak to jest żyć ze świadomością, że wszyscy wokół zginęli? Analizować każdy najmniejszy szczegół i zastanawiać się, czy mogłeś zrobić coś, aby uratować chociaż jedno małe życie? Jeśli nie, to gwarantuję Wam, że podczas lektury "Ocalałych" przyjdą Wam do głowy te oraz masa innych pytań. Mimo że akcja nie pędzi w tempie rozpędzonego pociągu, to książka wciąga od pierwszej strony. Z każdą przewracaną kartką czytelnikowi nasuwają się nowe pytania, które do samego końca autorka pozostawia bez odpowiedzi.
Pierwsze kilkadziesiąt stron może wydać Wam się męczące, gdyż Riley Sager wprowadza Nas w umysł głównej bohaterki, abyśmy przez kilkaset stron mogli poczuć się tak jak ona, wcielić się w jej skórę i zrozumieć tragedię, która ją dotknęła. Dzięki temu Quincy staje się realną postacią, poznajemy ją do tego stopnia, że każdy cios zadany w jej serce dotyka także Nas. Wielką zaletą jest również narracja. Przez większość rozdziałów jest ona pierwszoplanowa, jednak zdarzają się momenty, kiedy autorka przenosi Nas do przeszłości, do Pine Cottage, gdzie miała miejsce tragedia. Wtedy jesteśmy obserwatorami makabrycznej sceny, która rozegrała się w małej chatce w lesie. Narracja prowadzona jest w trzeciej osobie, co sprawia, że czujemy się tak, jakbyśmy zostali rzuceni w wir rozgrywających się tam wydarzeń i sami musieli ukrywać się przed szalonym mordercą. Autorka używa wielu epitetów, dzięki którym powieść nabiera wartości. Zdarzały się momenty, kiedy zapominałam, że tak naprawdę tylko czytam książkę, a myślałam, że oglądam film i chciałam jak najszybciej stamtąd uciec bądź zamknąć oczy, aby nie musieć oglądać tych straszliwych scen. Świadczy to o naprawdę ogromnym talencie pisarki, która idealnie potrafi oddać nastrój i klimat danej sytuacji i wciągnąć czytelnika w wykreowany przez siebie świat tak, aby myślał, że znajduje się w nim naprawdę. Podczas czytania towarzyszył mi cały kalejdoskop emocji: od współczucia, poprzez strach, aż po nienawiść. Ciągłe zwroty akcji sprawiały, że pochłaniałam książkę strona po stronie, aż do ostatniego rozdziału, gdzie nastąpił moment kulminacyjny i wreszcie, długo przeze mnie wyczekiwany, element zaskoczenia. Muszę przyznać, że nawet przez chwilę nie podejrzewałam zakończenia, które zaserwowała Nam autorka. W trakcie powieści podsuwała czytelnikowi ślepe tropy, które prowadziły donikąd, po to aby zaszokować go na samym końcu.
Mimo że "Ocalałe" są thrillerem, to można wyciągnąć z lektury kilka wniosków. Osobiście uświadomiłam sobie, że często przybieramy maski zależne od tego, jak chcemy, żeby dana osoba Nas postrzegała. Co więcej media często kreują nieprawdziwy wizerunek ludzi, żerując na czyimś nieszczęściu, nie przejmując się tym, ile wysiłku kosztuje ich rozmowa na temat osobistych, straszliwych przeżyć. Przeszłość goni Nas przez całe życie, niełatwo o niej zapomnieć, a chowanie się i udawanie, że wszystko jest w najlepszym porządku nie prowadzi do niczego dobrego. Prędzej czy później nie wytrzymamy presji, co może Nas doprowadzić do jeszcze gorszych wydarzeń niż te, które staramy się wymazać z pamięci.
Jak mogliście zauważyć czytając moje poprzednie recenzje na temat thrillerów psychologicznych, ostatnio bardzo wiele od nich wymagam. Szukam czegoś nieszablonowego, niebanalnego, wyjątkowego, czegoś, co spędzi mi z sen z powiek, pochłonie tak bardzo, że nie będę mogła myśleć o niczym innym. To wszystko znalazłam w "Ocalałych", dlatego z całego serca polecam Wam zapoznanie się z tą pozycją. Wyczekujcie premiery, bo naprawdę jest na co czekać! Mam nadzieję, że się nie zawiedziecie!
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Otwartemu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Hej :) Jeśli przeczytałeś ten post, to zostaw proszę po sobie jakiś ślad, będzie mi bardzo miło i na pewno odwdzięczę się tym samym na Twoim blogu :)
Jeśli spodobały Ci się moje recenzje, to kliknij przycisk "obserwuj", aby na bieżąco śledzić moje książkowe przygody :)