Cześć! Zapewne większość z Was słyszała o "Buntownicze z pustyni" Alwyn Hamilton.A nawet jeśli nie słyszeliście, to na pewno widzieliście okładkę tej fantastycznej powieści, która swego czasu opanowała cały Bookstagram. Nie ma co się dziwić, na żywo prezentuje się zjawiskowo! Podobnie jak treść, ale o tym za chwilę ;)
Amani jest nastoletnią dziewczyną, mającą jedno małe marzenie: za wszelką cenę pragnie wyrwać się spod opieki swojego wuja oraz z osady Dustwalk, gdzie nie ma dla niej żadnych perspektyw na przyszłość. Jedyne co jej w tym przeszkadza, to brak pieniędzy. Pewnego razu nadarza się okazja, aby zarobić trochę gotówki i uciec z zabitego deskami miasteczka. Amani posiada nieprzeciętny talent posługiwania się bronią i liczy na to, że to właśnie on pomoże jej w osiągnięciu celu. Podczas zawodów strzelniczych poznaje tajemniczego chłopaka imieniem Jin, z którym rywalizuje o zwycięstwo. Nieoczekiwany zwrot akcji uniemożliwia dziewczynie wygraną, a nawet zmusza do ucieczki z, jak się później okazuje, zbiegiem oskarżonym o zdradę stanu. Amani nie dane jest jednak szybkie pozbycie się nowego znajomego. Razem będą przemierzać bezkresne piaski pustyni, aby uciec przed Sułtanem oraz gonić marzenia o lepszym życiu.
Rzadko zdarza mi się trafić na książkę, która wciągnęłaby mnie od pierwszej strony. Tym razem się udało! Autorka świetnie buduje napięcie już we wstępnym rozdziale oraz serwuje czytelnikowi prawdziwy rollercoaster emocji, który nie pozwala mu odłożyć powieści nawet na sekundę. Wartka akcja, nieustanne jej zwroty oraz elementy zaskoczenia to główne zalety "Buntowniczki z pustyni". Muszę przyznać, że mocno wciągnął mnie świat wykreowany przez Alwyn Hamilton. Do tej pory miałam okazję czytać tylko jedną książkę, której fabuła osadzona była na pustyni, dlatego bardzo chętnie sięgnęłam po coś w podobnym klimacie. Autorka używa wielu epitetów, które pomagają czytelnikowi wyobrazić sobie wszystko nawet z najdrobniejszymi szczegółami. Czytając tę książkę czułam się, jakbym została rzucona w sam środek rozgrywanych w niej wydarzeń, i mogła przeżywać przygody Amani i Jina razem z nimi. Jeżeli chodzi o język, to nie ma żadnych problemów z jego zrozumieniem, jest lekki i przyjemny w odbiorze, co sprawia, że powieść pochłania się w ekspresowym tempie. Na wspomnienie zasługuje fakt, że wątek miłosny jest bardzo subtelny i nie razi w oczy, a autorka skupiła się na stworzeniu ciekawych i intrygujących pustynnych stworzeń. Osobiście zakochałam się w piaskowych koniach Buraqi i gdyby istniały one naprawdę, to z chęcią bym jednego przygarnęła :D
Teraz kilka słów o bohaterach. Alwyn Hamilton zadbała o to, aby czytelnik polubił dwójkę pierwszoplanowych osób, czyli Amani i Jina. Jeżeli lubicie Celaenę ze "Szklanego Tronu", to Amani również przypadnie Wam do gustu. Dziewczyna jest bardzo wybuchowa, pomysłowa, kreatywna i ma dar do pakowania się w kłopoty, ale jednocześnie do szybkiego rozwiązywania problemów. Za wszelką cenę dąży do określonego celu i nic nie jest w stanie jej zatrzymać. Co do Jina, to według mnie jest go za mało w tej powieści, autorka mogła bardziej skupić się na odkryciu tajemnic tego bohatera oraz przybliżeniu jego życiorysu. Mam jednak cichą nadzieję, że wątek chłopaka rozwinie się w kolejnych częściach serii i będzie mi dane bliżej poznać Jina oraz jego charakter. Podobne odczucia mam co do drugoplanowych postaci. Zaznajamiamy się z nimi tylko powierzchownie, a uważam, że są to bardzo ciekawe i złożone osobowości, a ich losy mogą wciągnąć równie mocno, jak historia Amani i Jina.
Podsumowując, jeśli kochacie młodzieżowe fantastyczne powieści i szukacie czegoś innowacyjnego oraz wciągającego na książkowym rynku, to koniecznie musicie sięgnąć po "Buntowniczkę z pustyni". Ja zakochałam się w niej od pierwszej strony i nie mogę doczekać się, kiedy będę mogła sięgnąć po kontynuację. Oceniam ją również jako najlepszą książkę przeczytaną w bieżącym roku, o której na pewno długo nie zapomnę!
Jeśli czytaliście już "Buntowniczkę z pustyni", to chętnie dowiem się, co o niej myślicie :) Czy Was też zauroczyła historia Amani i Jina?
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Poznańskiemu oraz Czwartej Stronie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Hej :) Jeśli przeczytałeś ten post, to zostaw proszę po sobie jakiś ślad, będzie mi bardzo miło i na pewno odwdzięczę się tym samym na Twoim blogu :)
Jeśli spodobały Ci się moje recenzje, to kliknij przycisk "obserwuj", aby na bieżąco śledzić moje książkowe przygody :)