niedziela, 18 marca 2018

"Dzień ostatnich szans" - Robyn Schneider

Robyn Schneider zdobyła moje serce już swoją pierwszą powieścią "Początek wszystkiego" (recenzja). Gdy dowiedziałam się, że premierę będzie miała jej kolejna książka, czyli "Dzień ostatnich szans", nie mogłam się doczekać, aby ją przeczytać. Czy po lekturze dobre wrażenie o autorce pozostało? Czy również i tym razem udało Jej się dotrzeć do najgłębszych zakamarków mojego serca i zostawić w nim po sobie ślad?


Lane jest ambitnym siedemnastolatkiem, który ma zaplanowaną przyszłość – jest w niej miejsce na prestiżowy uniwersytet, ale nie na chorobę. Mimo zdiagnozowania u niego lekoopornej gruźlicy postanawia żyć, jak gdyby nic się nie zmieniło. Pobyt w ośrodku dla chorych Latham House traktuje jak przymusowe wakacje. Sadie na przekór chorobie beztrosko chwyta każdy dzień. Dla wielu osób ośrodek jest jak więzienie, ona znalazła tutaj swoje miejsce. Tu stała się artystką, która wraz z przyjaciółmi stworzyła małą, bezpieczną przystań. Znajomość z Sadie pomoże Lane’owi odnaleźć się w nowej rzeczywistości, gdzie priorytety są zupełnie inne. Gdy choroba się zaostrza, żadne z nich nie dopuszcza do siebie myśli, że każda chwila może być tą ostatnią.


Czytając opis książki możecie pomyśleć, że "Dzień ostatnich szans" to kolejna smętna, nudna i flegmatyczna opowieść o chorobie. Nic bardziej mylnego! Robyn Schneider pokazuje Nam, że będąc chorym również można żyć - i to tak jak nigdy dotąd tego nie robiliśmy. Ludzie mający problemy zdrowotne często traktują każdy kolejny dzień, jakby ten miał być ich ostatnim. A co za tym idzie: żyją chwilą, spełniają marzenia, mimo niepewnej przyszłości są szczęśliwi. Tak też zachowują się Lane i Sadie. Pobyt w Latham nie jest dla nich, jak dla większości przebywających tam osób, karą, przymusem. Oni bawią się życiem, łamią zasady, przeżywają swoje pierwsze razy. Mimo że niektóre dni są pełne smutku, to nie zapominają o tym, aby się uśmiechać, korzystać może z już ostatniej dla nich szansy na normalne życie. Właśnie takiego zachowania powinniśmy uczyć się od bohaterów najnowszej powieści Robyn Schneider. Przy podejmowaniu decyzji należy dobrze się zastanowić, aby później niczego nie żałować, bo czasem może być za późno na zmianę zdania, możemy stracić swoją szansę na lepsze życie. Moim zdaniem w życiu chodzi o to, żeby tego ostatniego dnia na łożu śmierci powiedzieć sobie: "Jestem zadowolony z tego, jak minął mój czas na tym świecie, nie chciałbym go cofnąć, aby cokolwiek zmienić, bo wszystkie decyzje jakie podjąłem, prowadziły mnie ku szczęściu, spełnianiu marzeń, samozadowoleniu, a każdy błąd, który popełniłem, był dla mnie lekcją na przyszłość". I tego sobie i Wam z całego serca życzę.


Robyn Schneider po raz kolejny kupiła mnie bardzo oryginalnym pomysłem na fabułę książki, cieszę się, że na tym świecie są jeszcze autorzy, którzy pamiętają o tym, co w życiu jest ważne, piszą powieści, w których poruszają ciężkie tematy i które są lekcją dla czytelników. Zarówno z "Początku wszystkiego", jak i "Dnia ostatnich szans" można wynieść sporo życiowej wiedzy. Po lekturze warto zatrzymać się na chwilę, zastanowić nad sobą, swoimi problemami, wadami oraz nad tym, co warto zmienić, aby być bardziej szczęśliwym i spełnionym. Autorka nie zapomina również o poczuciu humoru, dlatego nie martwcie się, że w pewnym momencie zrobi się zbyt poważnie. Bohaterowie są świetnie wykreowani, nie da się ich nie lubić. Historia jest opowiadana naprzemiennie przez Lane'a oraz Sadie, co pozwala czytelnikowi na lepsze poznanie obu głównych postaci. Samą książkę czyta się naprawdę szybko, wciąga od pierwszej strony, mimo że nie ma w niej szybko pędzącej akcji oraz niespodziewanych jej zwrotów. Co więcej zakończenie niczym mnie nie zaskoczyło, jednak wyjątkowo mi to nie przeszkadzało, uroniłam nawet kilka łez. 


Podsumowując, jeżeli lubicie mądre, nieszablonowe, pozostające na dłużej w pamięci powieści, to koniecznie musicie sięgnąć po "Dzień ostatnich szans". Oczywiście polecam również "Początek wszystkiego" tej samej autorki. Mimo że nie przepadam za tematem chorób w książkach czy filmach, to sposób w jaki Robyn Schneider ukazała ten motyw w swoich młodzieżowych powieściach zdecydowanie do mnie trafił. Już nie mogę doczekać się jej kolejnej książki. 

Jeśli jesteście już po lekturze, to koniecznie dajcie znać, jak Wasze wrażenia!

Za egzemplarz do recenzji dziękuję:


3 komentarze:

  1. Też bardzo lubię książki, które poruszają trudne tematy. Chętnie zapoznam się bliżej z tą pozycją. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mądra młodzieżówka, podobała mi się :)

    Zabookowany świat Pauli

    OdpowiedzUsuń
  3. Robyn Schneider tworzy naprawdę mądre i wartościowe historie :) Dlatego tak przypadła mi do gustu jej twórczość :) I już z niecierpliwością wyczekuje kolejnych jej tytułów wydanych w Polsce :)
    Świetna recenzja. ;)
    Pozdrawiam, Goszaczyta

    OdpowiedzUsuń

Hej :) Jeśli przeczytałeś ten post, to zostaw proszę po sobie jakiś ślad, będzie mi bardzo miło i na pewno odwdzięczę się tym samym na Twoim blogu :)
Jeśli spodobały Ci się moje recenzje, to kliknij przycisk "obserwuj", aby na bieżąco śledzić moje książkowe przygody :)