Czasami mam ochotę na lekką i niezobowiązującą lekturę. Wtedy najczęściej czytam powieści New Adult bądź Young Adult. Ostatnio musiałam zrobić sobie przerwę od ambitnych książek wymagających myślenia, więc postanowiłam sięgnąć po "Rozgrywkę" J. Sterling. Czy spełniła ona moje oczekiwania? Zapraszam na recenzję.
Wydawać, by się mogło, że Jack Carter ma wszystko. Jest gwiazdą szkolnej drużyny futbolowej, nie może opędzić się od tabunów fanek, nie narzeka także na brak pieniędzy. Do szczęścia brakuje mu tylko miłości. Jednak do tej pory nie trafił na dziewczynę, która bez reszty zawróciłaby mu w głowie, a z wszystkimi potencjalnymi kandydatkami na wybrankę serca nie spotkał się nigdy więcej niż raz. Wszystko się zmienia, gdy w college'u pojawia się nowa studentka Cassie. Już podczas pierwszego spotkania Jack wie, że nie jest ona taka jak wszystkie spotkane do tej pory dziewczyny i że warto zwrócić na nią uwagę. Niestety Cassie ma zupełnie odmienne odczucia - nie zamierza mieć z przystojnym chłopakiem nic wspólnego i decyduje omijać go szerokim łukiem. Jak długo będzie w stanie wytrwać w swoim postanowieniu? Czy pewny siebie zawodnik drużyny baseballowej będzie w stanie skraść serce nowej studentki? Czy za jego zaletami kryją się tylko dobre intencje?
Muszę przyznać, że zabierając się za lekturę "Rozgrywki" nie miałam co do niej wygórowanych oczekiwań. I bardzo dobrze, gdyż w przeciwnym wypadku na pewno bym się zawiodła. Książka do złudzenia przypomina historie, które możemy znaleźć między innymi w powieściach Elle Kennedy - tam również bohaterami są pewni siebie sportowcy, którzy zakochują się w szarych myszkach. Miałam również wrażenie, że autorka nie miała żadnego kreatywnego pomysłu na tę książkę, powieliła schematy, które wiele razy przewijały się w innych pozycjach z gatunku NA oraz YA. Mimo, że "Rozgrywkę" przeczytałam w dwa wieczory, to nie mogę powiedzieć, że historia była wciągająca do tego stopnia, iż nie mogłam jej odłożyć. Rzekłabym raczej, że trochę się przy niej wynudziłam. A szybkość jej przeczytania wynika z tego, że jest ona po prostu napisana lekkim i przyjemnym w odbiorze językiem. Uważam ją jednak za na tyle oklepaną, że kilka dni po skończeniu lektury już nawet nie pamiętam imion głównych bohaterów, nie wspominając o szczegółach dotyczących ich losów. Zatem na pewno szybko o niej zapomnę. Niestety muszę ją również uznać za banalną, autorka nie zaskoczyła mnie niczym, a wszystkie wydarzenia można było łatwo przewidzieć.
Jeżeli chodzi o bohaterów, to nie wzbudzili oni we mnie większych emocji. Ani ich nie polubiłam, ani nie znienawidziłam, byli mi po prostu obojętni. Cieszę się jednak, że autorka skupiła się nie tylko na łączącym główne postaci uczuciu, ale także na ich pasjach. Pokazała, że miłość powinna być zawsze na pierwszym miejscu, jednocześnie jednak nie możemy rezygnować z własnych zainteresowań i możliwości rozwoju. A miłość, jeśli jest prawdziwa, to pokona wszelkie przeciwności losu, nawet ogromne odległości.
Jeśli macie czasem ochotę na niezobowiązującą lekturę, a także nie przeszkadza Wam powielanie utartych schematów, to możecie śmiało sięgnąć po "Rozgrywkę". Tylko nie nastawiajcie się na książkę, która zmieni Wasze życie, bo zdecydowanie do takich nie należy. Jest po prostu dobrą odskocznią od rzeczywistości oraz ambitnych powieści.
Za egzemplarz recenzencki dziękuję:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Hej :) Jeśli przeczytałeś ten post, to zostaw proszę po sobie jakiś ślad, będzie mi bardzo miło i na pewno odwdzięczę się tym samym na Twoim blogu :)
Jeśli spodobały Ci się moje recenzje, to kliknij przycisk "obserwuj", aby na bieżąco śledzić moje książkowe przygody :)